Każdy ma swoją, własną, wyjątkową, czasem dziwną i rzadko kiedy określoną, definicję miłości. I to bardzo dobrze.
W końcu każdy z nas jest inny i szuka dla siebie czegoś innego. Jednak zdarza się czasem, że ktoś stworzy jakiś:
wiersz, film, piosenkę, książkę, która do nas przemówi.
I nie będzie tylko zwykłym wspomnieniem, tłem muzycznym, czyjąś historią, ładnym rymem. Ten utwór stanie się dla nas czymś, co w nas uderzy swoim przekazem i zostanie z nami na dłużej. Być może całe życie, głęboko w nas. Bo powiemy sobie: To jest to czego chcę. To jest to, co myślę. To jest to jak definiuję miłość.
Dla mnie czymś takim jest utwór Quebonafide i Klaudii Szafrańskiej – „Candy”.
Spotkałam się z tą piosenką przypadkiem, kiedy leciała w tv po imprezie. Wiesz czas kiedy położyłaś się spać o 5 rano, spałaś do 10 i dojadasz jeszcze u kumpla rankiem chipsy na kanapie.
Nigdy nie lubiłam rapu i raperów. Nie pasował mi styl muzyczny, ani ich sposób bycia, ich wartości. Raczej od tego świata stroniłam, choć o Quebo już słyszałam. (To był chyba rok jego wielkich hitów, więc trudno nie kojarzyć, choćby samej osoby.) I nagle zaczęłam słuchać. Nie wiem, czy to ten melancholijny poranek, po nieprzespanej nocy, niewyspanie czy jeszcze coś innego, ale piosenka mega do mnie trafiła. Tak samo szybko i mocno, jak trafiła na moją playlistę, na której do tej pory miałam tylko metal i rock. Ona – piosenka z pogranicza popu i hip-hopu

Krótko mówiąc, od tamtego momentu już ponad 3 lata jest moją piosenką TOP ONE o miłości. Dlaczego? Spróbuję to opisać:
- Zaczyna się bardzo delikatnie i lizakowo, czego się nie spodziewałam, po tym gatunku.
+ Mamy fajny kontrast logo piosenki z tłem. - Klasyczny raper kojarzy się z takim gościem z gangu, a Quebo wygląda tu na milutkiego, normalnego faceta.
- I wchodzi tekst: „Ona wybacza moje wady, wybacza błędy. Rozumie moje dziaby i złote zęby…” – Nw jak dla was, ale dla mnie to jest o wybaczaniu i zrozumienie. Czyli o czymś, o czym zwykle zapominamy w związkach.
- Tu pewnie pójdę trochę w taką naszą kobiecą naturę i powiem, że to urocze kiedy taki facet, z tatuażami i złotymi zębami, zielonymi włosami, (sorry dla mnie wygląda na pierwszy rzut oka na niebezpiecznego), a mówi o niej: malutka Candy – pokazanie, że dla niego jest słodka i delikatna. + to uroczy pseudonim. ^^
- „Mam od niej plakat z Blow” – znają się dobrze. W związku najpiękniejsze są właśnie takie małe drobiazgi. Nie telefon za 5000zł, a taki plakat za 10zł, który pokazuje, że znasz swojego partnera.
Serio dziś kupiłam chłopakowi sznurówki, bo on ciągle zapomina, był mi super wdzięczny za pamięć. - [0,30s]- On jest przytulany przez nią. – Dla mnie to urocze. Ona pozwala mu na to, żeby był sobą. W końcu faceci też chcą być przytuleni i czuć się ważni dla nas.
- „Bo tylko ona zna mój ulubiony film I kuma dobrze mój popierdolony styl” – zna go dobrze i rozumie jako dziwactwa. No może nie rozumie, ale akceptuje. I cieszy się, że jest sobą i jest szczęśliwy.
W teledysku ciągle się dobrze bawią i śmieją – bo o to chodzi!
- „Jestem wolny tylko z nią, wolny tylko z nią” – jako raper czy osoba publiczna, w pewien sposób musi stale pilnować tego jak go widzą media. Być swoją kreacją przed kamerami, czego w pewnym sensie wymagają social media.
A z nią nie musi! Może być tym, kim chce! - „Skarbie jesteś mi potrzebna, gdy… Nie mam się do kogo odezwać, gdy… Cały ten fejm mnie przerasta I było nie raz tak, już chciałem się chlastać” – Nie ma dla mnie nic piękniejszego, niż chłopak, który jest zmęczony, smutny lub przestraszony i przychodzi do ciebie, przytula się, a ty wiesz, że on czuje się przy tobie bezpieczny.
- [1,48s] Widać, że poza tym, że są dla siebie oparciem i przyjaciółmi, są także w sobie zakochani.
- „I mogę czytać cię jak ulubioną książkę. Jak jesteś obok wiem, że wszystko będzie dobrze” – Będąc w dłuższym związku ludzie potrafią być sobą znużeni, ponieważ nie zmieniamy się specjalnie szybko i efektownie. Co dzień jesteśmy praktycznie tą samą osobą. Jednak ona nie jest nim znużona! Wręcz przeciwnie. Dokładnie jak z ulubionym filmem lub książką, którą znamy na pamięć, a nadal kochamy. Czytamy ją po raz tysięczny, wyczekując na to samo zakończenie za każdym razem. I za każdym razem jest tak samo piękne!
- Nie boją się być przy sobie sobą. Wygłupiać się, robić głupich min, ubierać jak chcą. Są wolni.

I o ile ten teledysk i tekst wydają się być na pierwszy rzut oka płytkie i dziecinne, zwłaszcza jeśli jest to związek bardzo nowy – zauroczenie. To kiedy pomyślisz, że oni są ze sobą już od roku, dwóch albo pięciu i nadal: mogą być sobą, świetnie się bawią i rozumieją wzajemnie, to staje się to piękne. Myślę, że dlatego to jest moja definicja miłości.
A czy ty masz swoją definicję?
Ukochany film? Ulubiona piosenka? Książka? Wiersz?
Opowiesz?
