Wizyta u psychologa – Jak mi pomogła?
Z tego artykułu dowiesz się:
Dlaczego poszłam do psychologa?
Jak wyglądały moje wizyty?
Co uważam o swojej terapii?
Mały wstęp:
Wychodzenie z tabu psychologii i psychologów
Jestem bardzo zadowolona, że opinia publiczna na temat psychologii i psychologów zmienia się wraz z czasem. Porównywanie przekonań o psychologach z czasów naszych dziadków, rodziców i nas, to niebo, a ziemia. Coraz więcej młodych osób nie boi się iść do psychologa i poprosić o pomoc. Nie boi się przyznać, że ma problem.
Zaczynamy rozumieć, że psycholog, to nie psychiatra, nie leczy tylko depresji, nie wysyła do wariatkowa. Rozumiemy, że psycholog to osoba, która pomaga rozwiązać nasze wewnętrzne problemy. Może pomóc nam także gdy:
- boimy się, mówić o danym problemie z bliskimi
- nie możemy uporządkować swoich wartości i myśli
- nie umiemy spojrzeć na nasze problemy obiektywnie
- chcemy przepracować jakiś nasz problem
- kiedy się źle czujemy i nie wiemy co się dzieje, czujemy się zagubieni
- chcemy z kimś po prostu porozmawiać o nas

Mam na imię Julia i w 2020 uczęszczałam do psychologa
Rok 2020 był dziwny. W jednej chwili cały świat zamknął się w domu, zmienił swój styl życia i trzeba było się dostosować do nowej rzeczywistości. Muszę przyznać – to było dla mnie trudne. Byłam / jestem aktywną osobą, a odcięto mnie od wielu rzeczy, które kochałam i robiłam na co dzień. Dodatkowo to był okres, kiedy zaczynałam wchodzić w dorosłość. Byłam na studiach, zaczęłam więcej podróżować, poznawać wielu nowych ludzi, testować nowe hobby, miałam swoją pierwszą pracę, miałam swoje ambitne plany, samorealizowałam się. Miałam poczucie wolności. Czułam się w końcu dorosła.
Tylko że moja dorosłość i studenckie życie, długo nie trwały. I to był pośrednio czynnik, dla którego zdecydowałam się na kontakt z psychologiem.

Co mnie przekonało do wizyty u psychologa?
Przypadek. Podczas pandemii moja uczelnia oferowała darmowe spotkania z psychologiem. Skorzystałam, ponieważ zamknięta w pokoju czułam, że się nie rozwijam i marnuję swoje życie. Miałam też zachwiania work-life balance z powodu szkoły, pracy oraz hobby na komputerze. Denerwował mnie mój punkt w życiu, chciałam o tym z kimś porozmawiać i otrzymać jakieś rady. Poza tym byłam ciekawa: Jak wygląda spotkanie z psychologiem?

Jak wyglądały moje wizyty?
Wizyty z powodu Covida odbywały się online
(Taka forma była dobrym rozwiązaniem, na daną chwilę. Jednakże czuć barierę między ludźmi. Jeżeli kiedyś jeszcze skorzystam z pomocy psychologa, to z pewnością zrobię, to bezpośrednio. To z pewnością przyśpieszy i ułatwi spotkania).
Pierwsze spotkania dużo nie dały, ale potrzebowałam ich, aby móc otworzyć się przed psychologiem i znaleźć odpowiednią dla nas metodę współpracy. Po 3-4 spotkaniach byłam w stanie swobodnie rozmawiać z terapeutą i nie bałam się jego osądów. To duży krok, który pozwala na faktyczne zaczęcie terapii. Tutaj wszystko zaczyna się od zaufania.
Po kilku kolejnych wizytach, gdzie mówiłam wiele i szczerze, zauważyłam, że problem, z którym początkowo chciałam sobie poradzić, to wcale nie jest mój największy problem. Dzięki psychologowi, który mnie słuchał, dawał rady, zadawał pytania, ćwiczenia, zaczęłam dostrzegać chowane od wielu lat w sobie problemy m.in. nie pozwalałam sobie na płacz
Zostawiam tu link do wpisu, gdzie głębiej przedstawiam ten problem i
informuję do czego brak płaczu może doprowadzić:
Czy pozwalasz sobie na płacz?
Po zaledwie dziesięciu spotkaniach z psychologiem wiele się o sobie dowiedziałam i znacząco się poprawiłam. Stworzyłam z psychologiem różne metody działań, nauczyłam się, jak rozwiązywać problemy wewnątrz siebie, jak ze sobą rozmawiać, jak słuchać siebie, aby rozumieć – czego pragnę.
Na tę chwilę już nie uczęszczam na terapię. Mam wiele nowych narzędzi i wiele pracy przed sobą. Swój czas poświęcam na rozumienie siebie. Kiedy przepracuję, to co jestem w stanie sama lub pojawią się problemy, z którymi sama sobie nie poradzę, znów odwiedzę przychodnię.

Nie bój się iść do psychologa
Choć pandemia zmieniła moje życie i znacząco ograniczyła mi rozwój, do jakiego przywykłam, to po 1,5 roku nie mogę powiedzieć, że nic nie zyskałam. Uważam, że warto było mieć pandemię w zamian za lepszą świadomość o sobie.
Mam nadzieję, że to porównanie:
1,5 roku bez wyjść z domu = lepsze samopoczucie
jest dla was wystarczającym dowodem, jak bardzo było mi to potrzebne i jak bardzo doceniam ten czas spędzony z psychologiem. Gdyby nie pandemia, możliwe, że zajęłoby mi jeszcze kilka lat, aby się wybrać do specjalisty, jeżeli w ogóle.
Naprawdę. Z całego serca polecam Ci pójść, choć na kilka spotkań, do psychologa, jeżeli myślisz, że mógłby Ci pomóc. Możliwe, że idąc do niego z jednym małym problemem, odkryjesz przy okazji inne, które nie pozwalały Ci być do końca sobą i cieszyć się życiem.
Dziękuję za przeczytanie